Zanim sprawa nauk przedmałżeńskich bezpośrednio dotknęła mnie, wiele słyszy się tu i ówdzie że są przestarzałe, nudne i nie związane w żaden sposób z życiem. Niektórzy traktują je jako relikt przeszłości, który nie przystoi do czasów współczesnych. W końcu wszyscy są doskonale wyedukowani we wszystkich obszarach tzw. dorosłego życia, ale czy na pewno? Sądząc po liczbie ciąż i rozwodów chyba jednak nie do końca jesteśmy tak dobrze przygotowani do stawienia czoła dorosłemu życiu, a w szczególności problemom, jakie to życie przynosi.
Z natury swojej jestem otwarty na nowe doświadczenia i nawet pomimo moich obiekcji co do instytucji kościoła, z ciekawością wziąłem udział w pierwszym spotkaniu. Przywitał nas raczej młody ksiądz, po przedstawieniu się, rozpoczęły sie procedury zapisania. Każdy z zainteresowanych musiał przedstawić się oraz podać parafię, w której zamierza wziąć ślub oraz planowaną datę uroczystości.
Było całkiem sporo chętnych, do tego stopnia, że ostatnie osoby musiały przynieść sobie krzesła z innego pomieszczenia.
Po tych formalnościach rzeczony ksiadz przeszedł do samych nauk, rozpoczynając od definicji miłości. Ogólnie pół godziny nudzenia. Na szczęście po tym czasie zastąpił go katecheta, doradca życia rodzinnego. Postawny człowiek wszedł z uśmiechem na twarzy i stosem książek pod pachą. Już w pierwszych zdaniach jakie powiedział zawarł wiele cennych informacji. Nie omieszkał poskarżyć sie że czas potrzebny na przerobienie wszystkich tematów jakie zawarte są w programie tego kursu nie jest możliwe do zrobienia w tych ramach czasowych. Czas na zajęciach z nim płynął bardzo szybko. Poruszone zostały tematy takie jak relacje w rodzinie, konflikty, naturalne metody planowania rodziny itd.
Oprócz tego katechety zajęcia jeszcze prowadził inny ksiądz oraz pani pedagog. Obie te osoby potrafiły przyciągnąć wszystkich słuchaczy sposobem prowadzenia zajęć. Nie trzymały sie jakiegoś sztywnego planu, jednak przykłady jakie przytaczali były porywające, z reguły z ich własnego życia.
Ogólnie całe nauki określam na plus i to duży, ale to tylko moje subiektywne odczucia.